Ulubieńcy marca 2018

Chcę jak najszybciej zamknąć marzec, jak książkę, która już mnie nuży. Zrobiłam podsumowanie kwartału, ale nie chcę zatrzymywać się na rozpamiętywaniu czegokolwiek. Marcowi ulubieńcy. A potem wiosna.

1. Zamek w Turku. Finlandia zimą okazała się niestety dosyć przygnębiająca. Szczególną przyjemność sprawiło mi jednak zwiedzanie zamku w Turku, w którym ongiś mieszkała i prowadziła dwór polska księżniczka, Katarzyna Jagiellonka. Patrzyłam na jej sceptyczną minę na miniaturze i przechadzałam się ciasnymi korytarzami ze świadomością deptania po czyichś śladach. W środku było ciepło, kolorowo, obsługa w strojach z epoki uśmiechała się po fińsku, półgębkiem, a historia płynęła swoim niewzruszonym nurtem, gdy rozmawialiśmy o połączonych losach Polski i Finlandii.

2. Piosenka: Bread and roses. Wzruszyła mnie w okolicach Dnia Kobiet, a jej przesłanie wydaje mi się ciągle aktualne. „Hearts starve as well as bodies”.

3. Film: Lady Bird Grety Gerwig. Opowieść o dojrzewaniu, w której przejrzałam się jak w lustrze. Ostatni rok w szkole, wyłanianie się z chaosu, którym jest szkoła, rodzina i pierwsze miłości podane w lekkiej, słodko-gorzkiej narracji. Piękne.

4. Gra planszowa: T.I.M.E. Stories. Absolutnie wciągające połączenie RPG i gry planszowej. Bawiłam się świetnie, wciągnięta w opowieść na długie godziny, w tym stanie umysłu, który kompletnie wyłącza was z rzeczywistości. Podróżujecie w czasie, rozwiązujecie zagadki, staracie się przetrwać i przy okazji uratować świat. Co się wam przydarzy zależy od scenariusza, który rozwija się przed wami na bieżąco. Genialne.

5. Spodnie z C&A, czarne, z dziurą na kolanie. Myślałam, że nigdy czegoś takiego nie założę, a chodziłam w nich przez cały miesiąc. Są super wygodne, a dzięki przetarciom czuję się, jakbym wróciła do nastoletniego buntu, który jakoś średnio mi wyszedł. Czas naprawić swoje błędy.

6. Wrocław kulinarnie. Spędziłam wspaniały weekend we Wrocławiu z przyjaciółmi i udało mi się zjeść najlepsze w moim życiu: schabowego, kanapkę (maślany chlebek, wołowina, jajko sadzone, konfitura z czerwonej cebuli i domowy sos) i pizzę (idealne ciasto, przepyszna mozzarella i pomidory). Dejcie mi wincyj. A Wrocław ładny.

7. Sauna. W Finlandii pierwszy raz w życiu skorzystałam z sauny, co było o tyle ciekawym przeżyciem, że znajdowała się w łazience mojego gospodarza. Fajne, relaksujące ciało i umysł doświadczenie.

8. Jedzenie co 3 godziny. Nigdy do tej pory nie udało mi się wdrożyć tego w życie, a wygląda na to, że to jeden z nawyków, które je zmieniają. Mam zdecydowanie więcej energii i zdecydowanie mniej wahań nastrojów. Działa.

U progu wiosny jest dużo fałszywej nadziei. A może tym razem…?

Dobrego!

2 myśli w temacie “Ulubieńcy marca 2018

Dodaj komentarz