Czego się nauczyłam w 2017 roku

Dziś bardzo osobiście. 2017 był dla mnie ważnym rokiem i mnóstwo się wydarzyło. A oto, w przypadkowej kolejności, czego się dzięki temu nauczyłam:

1. Porażki nie służą do biczowania.

2. Żeby zaczęło się coś nowego trzeba pozwolić staremu odejść.

3. Kończenie, zamykanie drzwi, odcinanie przeszłości boli. Zawsze.

4. Czasami troska o siebie znaczy odpuścić. I należy dla własnego dobra nauczyć się rozróżniać, kiedy warto się do czegoś zmusić, a kiedy robimy tym sobie krzywdę.

5. Nie da się żyć odcinając się od swojego wewnętrznego głosu. Próbowałam wiele lat. No nie da się.

6. To czego się boisz jest zawsze straszniejsze w twojej wyobraźni. Znaczy w mojej, bo jest bujna i lubi czarne myśli. Serio, ja po prostu nie umiem myśleć pozytywnie o niczym.

7. Kiedy się zakochujesz, to chce ci się jechać z Katowic do Krakowa tylko po to, żeby zasnąć w jednym łóżku i opuścić je o piątej rano. Kilka razy w tygodniu. W listopadzie.

8. Nikt nie zna cię tak dobrze jak ty. Ludzie nie mają pojęcia przez co przeszedłeś, przez co przechodzisz i dlaczego tak reagujesz. Nie można słuchać ludzi, którzy mówią ci o tobie, bo nie mają racji i koniec.

9. Wzięcie odpowiedzialności za swoje życie może wieść bardzo krętymi drogami.

10. Możliwe, że na coś chorujesz. I żadne hasła motywacyjne ani wzięcie się w garść nie sprawią, że poczujesz się lepiej. Sprawi to porządna diagnoza i dobrze dobrane leki. Bo twój brak energii może wynikać z insulinooporności i problemów z tarczycą, a nie wrodzonego lenistwa.

11. Z depresji można wyjść. Po prostu się da, ale powoli. Proces zdrowienia jest pełny niespodzianek. Całe moje życie się przewartościowało po doświadczeniu epizodu depresyjnego, który był najgorszym momentem w moim życiu.

12. Potrzebuję terapii. Bardzo.

13. Z życiem nie trzeba się tak męczyć, jak myślałam.

14. Nie trzeba bać się bliskości i czułości. Coś się we mnie otworzyło.

15. Kochać swoje ciało, ale tak na maksa, bez siedzących z tyłu głowy narracji, które moja kultura zapuściła tam jak truciznę. Wiele, wiele lat wychodzenia z nienawiści, przez obojętność, aż po akceptację i miłość, od której kręci mi się w głowie każdego dnia.

16. Mówić wprost o tym, czego potrzebuję i o uczuciach w relacjach damsko-męskich.

17. Dystans w przestrzeni pozwala na dystans w głowie. Innymi słowy, jak wyjedziesz na kilka tygodni okaże się, że jesteś daleko mentalnie od całego mnóstwa problemów, które zupełnie inaczej ułożą ci się w głowie i przestaną być takie straszne.

18. Zgodzić się na własny wewnętrzny głos, który ciągle jest w poprzek dominującym narracjom.

19. Uciekać, gdy wyrywa mi się gdzieś serce. Albo jest mi bardzo, bardzo źle.

20. Nie żałować rzeczy, spraw, relacji. Przyjdą nowe, lepsze. Najczęściej, gdy już rozstaniemy się ze starymi i zrobimy na nie miejsce.

21. Wyrzucać to, co obciąża zamiast uskrzydlać.

22. Jak wyjechać z jedną walizką do innego kraju.

23. Komunikować się po angielsku. Pierwszy raz w życiu zaczęłam rozmawiać w tym języku i z każdym miesiącem czuję się coraz pewniej.

24. Iść za intuicją, słuchać ciała i emocji.

25. Przestać przepraszać za to, jakim się jest.

26. Przestać odczuwać, że na przyjemność i cieszenie się życiem, trzeba sobie zasłużyć.

27. Seksualność jest ważnym i pięknym aspektem życia.

28. Wiem, że chcę pisać, bo nic mnie tak mnie nie uszczęśliwia i pozwala wyrażać niewyrażalne.

29. Jestem wystarczająca. Nie muszę nic nikomu ani sobie udowadniać.

30. To, jak mnie wychowano, czego nauczono mnie w dzieciństwie i młodości, zrobiło mi potworną krzywdę.

31. Na świecie jest pełno dobrych ludzi, którym można zaufać.

32. Moje życie dopiero się zaczyna.

I mimo tego wszystkiego, co mi w 2017 roku nie wyszło, poczułam, że zrobiłam duży krok do przodu, że coś mocno drgnęło i zmienił się we mnie jakiś paradygmat, za co jestem ogromnie wdzięczna. Fajnie było. I chcę więcej.

13 rzeczy, które LUBIĘ:

1. Pocałunki w szyję. Ten niekontrolowany dreszcz, który wywołują.

2. Samotne kawy w kawiarni. Z laptopem, z gapieniem się przez szybę, z długim niespieszeniem się.

3. Zeszyty w kropki i gładkie. Do notowania miłych rzeczy, spraw i planów.

4. Zachowywać dla siebie, kiedy wydarzyło się coś miłego. Czasem nikomu nie mówię bardzo długo, chowam jak skarb pod koszulą.

5. Wiatr od morza. Ten zapach, złudzenie wolności i potrzebę rozwinięcia żagla. Wakacje nad morzem.

6. Oglądać rzeczy w Tigerze. Tak dla przyjemności, sprawdzić co nowego, podotykać, posłuchać muzyki.

7. Mały bagaż do zabrania. Wystarczy.

8. Światła odbijające się w wodzie. Nie wiem co mnie dokładnie wzrusza w tym widoku, ale wzrusza.

9. Centra dużych miast. Zatłoczone, pełne turystów, sklepów, kawiarni, krzyżujących się linii komunikacyjnych, języków i energii.

10. Makaron. Ze wszystkim. Solidna porcja i znowu jest wszystko w porządku.

11. Małe, brzydkie pieski. Nic nie poradzę, rozpływam się w zachwytach.

12. Jednokolorowe skarpetki w pastelowych odcieniach. Obsesja.

13. Zalane deszczem szyby. Cała dusza w jednym obrazie.

13 rzeczy, których NIE LUBIĘ

1. Nie lubię jak jest za dużo. Bodźców, kolorów, dźwięków. Nie lubię intensywności, przytłacza mnie nadmiar i przesada. Za mocne światło, zbyt wiele faktur, zbyt wiele ruchu w zasięgu wzroku męczą mnie straszliwie.

2. Podpisywania umów z agencjami pracy. Za każdym razem wiem, że podpisuję cyrograf i czuję, jakbym właśnie, po raz kolejny, przegrała życie.

3. Tego momentu, w którym ktoś głupszy od ciebie tłumaczy ci czym jest życie. A ja słucham, bo mam w sobie delikatność i mnóstwo empatii.

4. Samotnych nocy w obcym miejscu. Emocjonalnie druzgocące, za każdym razem.

5. Pietruszki. Od dziecka. Niezmiennie, chociaż tyle smaków mi się zmieniło.

6. Zeszytów o szarym, stylizowanym na stary papierze. Kartka musi być biała.

7. Tego uczucia z samego rana – nie dam rady. Nie dam rady nawet opuścić łóżka, nie mówiąc o dniu. No, nie dam.

8. Spodni. Nienawidzę spodni, tego uczucia jak opinają się wokół brzucha cały dzień. Uświadomienie sobie, że wcale nie muszę ich nosić, było krokiem ku wolności i poczucia, że świat nie jest takim złym miejscem. Jeden z wielu, ma się rozumieć.

9. Białych, czerwonych i granatowych ubrań.

10. Telefonów z numeru, którego nie znam. Tak naprawdę to żadnych telefonów.

11. Dużych psów. Może to bardziej boję. Ale wolałabym nie.

12. Kiedy z ukochanym rozdziela mnie Bałtyk. Albo Bałtyk, Morze Północne i pół Skandynawii.

13. Nagłych przebudzeń, gdy wydaje ci się, że ktoś jest w pokoju. A nikogo nie ma, bo to sen zmieszał się z jawą, a serce bije ci mocno jeszcze długo, i jeszcze długo się boisz, a nie ma czego.